15 czerwca 2013 roku w pojedynku w Bydgoskiej hali podczas gali "Wojak Boxing Night" pokonałem jednogłośnie na punkty Cesara Crenza (20-7, 14 KO).
20 czerwca 2013 roku w rzeszowskiej hali pokonałem pięściarza z Jamajki, Richarda Halla. To doświadczony przeciwnik, który krzyżował rękawice z wielkimi światowego boksu. Dla mnie to powrót na ring po kilkumiesięcznej absencji wywołanej kontuzją. Musiałem być skoncentrowany i ostrożny, nie mogłem zlekceważyć tak doświadczonego pięściarza. Sędziowie po ośmiu rundach punktowali 80-71, 80-71 i 80-68 dla mnie. Jestem coraz bliżej do walki o mistrzostwo świata. Wszystko potoczyło się tak jak zaplanowałem z trenerem.
Dzień 17 marca 2012 roku i ponownie moje rodzinne miasto: Krynica-Zdrój. Jestem zaledwie o krok od wielkiego pięściarskiego świata, a na mojej drodze staje Giulian Ilie, który ostatnio ma świetną passę. Stawką tego pojedynku jest drugie miejsce w światowym rankingu wagi junior ciężkiej IBF. Pozycja ta gwarantuje, że w niedalekiej przyszłości zwycięzca będzie mógł walczyć o pas mistrza świata. Wiedziałem, że taktyka przygotowana wspólnie z trenerem może być kluczem do sukcesu. Konsekwentnie, od pierwszej rundy realizowałem plan, a Rumun nie mógł nic zrobić. Jednak pomimo wielu ciężkich ciosów zadawanych przeze mnie ciągle trzymał się na nogach. W siódmej rundzie przymierzyłem celnie, Ilie poczuł siłę mojej prawej pięści, a kibice zobaczyli go na deskach. Zabrakło kilku sekund, aby dokończyć robotę. Przez kolejnych pięć rund konsekwentnie rozbijałem przeciwnika, aby w dwunastej rundzie jednogłośnie zwyciężyć na punkty. Było to moje 30 zwycięstwo na zawodowym ringu.
W listopadzie 2011 roku w Gdyni skrzyżowałem rękawice z Maurem Adrianem Ordialesem. Stawką tego pojedynku był pas international cruserweight federacji WBA. Wiedziałem, że Argentyńczyk to specjalista od szybkich nokautów, że jest niebezpieczny szczególnie w pierwszych rundach, dlatego podszedłem do walki bardzo skoncentrowany. Wspólnie z trenerem opracowałem taktykę rozmontowania jego obrony. Pierwsze liczenie przeciwnik zaliczył już w początkowych sekundach drugiej rundy. Potem prawy krzyżowy, prawy prosty — i to już był koniec. Do końca drugiej rundy pozostało pięćdziesiąt sekund. Trener Ordialesa rzucił ręcznik. Odniosłem kolejne efektowne zwycięstwo.
Felix Cora Jr to pięściarz, który stanął mi na drodze do pasa WBA International Cruserweight. Walkę wygrałem na punkty po 12 rundach. Był to mój drugi występ w Krynicy-Zdroju.
Nysa — 20.11.2010. Rywal: John McClain. W małej hali, ale za to z wielką publicznością, która stworzyła świetną atmosferę podczas gali. Stawką walki był pas WBC Baltic Cruserweight. Po jednym z najcięższych ciosów z lewej ręki, jaki zadałem, rywal praktycznie się poddał. Kolejna akcja w ringu przyniosła powodzenie w postaci nokautu w trzeciej rundzie.
Parfait Amougui Amougou: pierwszy raz w moim rodzinnym mieście, Krynicy-Zdroju. Duże emocje i dodatkowe obciążenie, aby nie zawieść własnej publiczności. Chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Walka nie należała do łatwych, rywal bardzo ambitny i nieskoordynowany w ruchach... Wygrałem przez KO w 12, ostatniej rundzie. Stawką tej walki był pas cruserweight WBF.
W Strzelcach Opolskich 20 marca 2010 roku otrzymałem wspaniałą szansę — walka o pas WBF. Moim przeciwnikiem był pięściarz z Wielkiej Brytanii, Mark Krence. To było dla mnie bardzo ważne wyzwanie. Cieszyłem się, że nadarzyła się taka okazja. Po dwóch rundach, w których chciałem wybadać Marka, w trzeciej przystąpiłem do ataku. I stosując swoje najmocniejsze atuty, wygrałem poprzez nokaut. Dawno nie byłem tak zmotywowany, aby wygrać, jak właśnie w Strzelcach Opolskich. Nie zawiedli przyjaciele, którzy po raz kolejny przyjechali na moją walkę. Cieszyłem się ze zwycięstwa.
W Łodzi, 18 grudnia 2009 roku, obroniłem pas Mistrza Świata Federacji IBC. Moim przeciwnikiem był Rob Calloway. Wokół tego wydarzenia wiele się działo. Najpierw Rob po oficjalnym ważeniu nie podał mi ręki. Taka postawa bardzo mi się nie spodobała. Potem, w trakcie walki, po każdym mocniejszym zadanym przeze mnie ciosie Rob, udając taniec w ringu, dawał mi do zrozumienia, że moje ciosy nic dla niego nie znaczą. To zachowanie wyzwoliło we mnie ogromne emocje, które — wraz z solidnym przygotowaniem — doprowadziły do wygrania przeze mnie tej walki i poddania się Callowaya.
W dniu 20 czerwca 2009 roku zdobyłem pas Mistrza Świata kolejnej ważnej federacji — IBC, w kategorii junior ciężkiej. Mojego przeciwnika, Czecha Romana Kracika, pokonałem na punkty. Kontrowałem Romana i za każdym razem, gdy tylko nadarzała się okazja, uderzałem i trafiałem. Do dwunastej rundy utrzymywałem swój styl walki. Wygrałem, mimo że był to bardzo trudny pojedynek. Walka z tym zawodnikiem była dla mnie ważną lekcją boksu.
Dnia 9 lutego 2008 roku w Lublinie wygrałem bardzo ważną dla mnie walkę z zawodnikiem z Węgier. Był nim Laszlo Hubert. Tutaj po raz drugi broniłem tytułu Młodzieżowego Mistrza Świata federacji WBC. Tę walkę wygrałem poprzez nokaut — uderzeniem w korpus w siódmej rundzie.
Walka, podczas której broniłem pasa federacji WBC Youth, miała miejsce 24 lutego 2007 roku. Armen Azizian — zawodnik z Gruzji. Twardy i mocny przeciwnik. Bardzo ambitny i groźny. W siódmej rundzie uderzyłem ciosem z prawej ręki. Upadł, ale nie udało mi się skończyć walki przed czasem. Bardzo szybko stanął na nogach i walka zakończyła się planowo w dziesiątej rundzie. Ten pojedynek wygrałem jednogłośną decyzją sędziów.
Walka, która odbyła się 1 lipca 2006 roku w Kępnie, to pojedynek z Węgrem, Adrianem Rajkai. Gdy oficjalnie nas sobie przedstawiono, wiedziałam, że będzie bardzo ciekawie. Adrian miał bystre spojrzenie i podobnie jak ja nie przegrał do tamtej chwili żadnej walki. Znokautowałem go w szóstej rundzie. W ten sposób zdobyłem swój pierwszy pas bokserski Młodzieżowego Mistrza Świata federacji WBC — jednej z największych i najbardziej prestiżowych międzynarodowych organizacji boksu zawodowego.
Dnia 25 września 2004 roku po raz pierwszy w życiu walczyłem jako zawodnik boksu zawodowego. Było to podczas gali zorganizowanej w Opolu. Moim przeciwnikiem był Chorwat, Sylvester Petrovic. Walka była zakontraktowana na cztery rundy. Emocje, chęć zaprezentowania się z jak najlepszej strony i trema, którą odczuwałem przed walką i w jej trakcie, tak mocno mnie wypaliły, że pomimo mocnego ciosu na korpus Sylvestra w trzeciej rundzie, którym posłałem go na deski, nie udało mi się zakończyć tej walki przed czasem. Zwycięstwo przyniósł mi werdykt sędziów, którzy jednoznacznie podkreślił moją przewagę. Cieszyłem się, że zwyciężyłem, ale nie byłem zadowolony ze stylu, w jakim przyszło mi wygrać ten pojedynek.